Kulinarne (i nie tylko) podsumowanie roku 2013

Tak, jak rok temu postanowiłam zrobić podsumowanie. Jednak tym razem rozszerzę je także o moje opinie - to co mi się najbardziej podobało, najbardziej smakowało i tym podobne... Zapraszam :)

NAJLICZNIEJ ZAGLĄDALIŚCIE NA BLOG PO:
(po kliknięciu na zdjęcie przejdziecie do przepisu)

1. Szybkie ciasto, czyli 3bit:

2. Wybuchową surówkę - był to mój pierwszy raz z granatem :)

3. Dbający o linię sięgali po "Jabłecznik w lżejszej wersji"

4. Tartę z mascarpone i malinami, którą zrobiłam na specjalne życzenie mojej siostry.
 Robiona już wiele razy i nadal zachwyca :)

5. Prosty i znany "Piegusek"

6. Krem bananowy

~ * ~

A JAK MI MINĄŁ TEN ROK?
(po kliknięciu na zdjęcia przeniesiecie się do wpisu)

1. Zacznę od tego, co zrobiłam po raz pierwszy w tym roku:
# upiekłam tartę ( a nawet dwie): Z mascarpone i malinami oraz Z owocami i crème pâtissière
# zrobiłam swoją pierwszą granolę
# na Wielkanoc w moim domu pierwszy raz była Pascha
# spróbowałam granatu
# zrobiłam pierwszą zupę krem

2. Byłam na warsztatach fotograficznych.

3. Najbardziej smakowało mi:

♥ Czekoladowy sernik z wiśniami(!):

♥ Muffiny czekoladowo-kokosowe:

♥ Torcik truskawkowy:

♥ Tarta z owocami i creme pattissiere

♥ Na jogurcie z cynamonem

♥ I żeby nie było tak słodko - 
Brokuł i kurczak w maśle orzechowym (pycha!)

... i jeszcze wiele innych :)

4. Zrobiłam moją wymarzoną szarlotkę z ogromną ilością jabłek, którą jednocześnie mogę zaliczyć do powyższej listy:

5. Wzbogaciłam się o trzy książki kulinarne, o takie:

6. Zaczęłam prowadzić fanpage na Facebook, mój blog ma już 158 lajków. 

7. Mój blog ma 130 obserwatorów i 133 tys. wyświetleń.
________________________

A teraz pragnę Wam życzyć
 wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku, 
samych pięknych chwil i tylko udanych wypieków! 
Niech każdy dzień przynosi Wam to, co w życiu najpiękniejsze...
I oczywiście życzę Wam szampańskiej zabawy sylwestrowej :)
Dziękuję za Waszą obecność na moim blogu i zapraszam do kolejnych odwiedzin :)

 ~ kuchcikOla

(Nie)zwykłe pierniczki

Nie ma to jak zrobić nieplanowane pierniczki... I jak zwykle, gdy robię coś zupełnie od niechcenia to wychodzi przepyszne (nieskromnie mówiąc), a gdy się staram, najbardziej jak mogę okazuje się największą klapą. Też tak macie? :)
Te pierniczki zachwyciły moje podniebienie :) Moje i całej mojej rodziny - no, oprócz siostry (Pati, żałuj, że nie miałaś okazji ich spróbować!). Są niezwykle miękkie, aromatyczne, nie ma co ich porównywać z tymi ze sklepowych półek, są tysiące razy lepsze :) 
Korzystałam z przepisu Sosny. Jeśli się wyrobię to robię je jeszcze raz na święta, tylko, że z podwójnej porcji!

Nadziewane pierniczki (ok. 60 sztuk)
Ciasto: 
  • 300 g mąki pszennej
  • 100 g miodu
  • 100 g cukru
  • 60 g masła
  • 50 ml kwaśnej śmietany
  • 2 łyżeczki przyprawy do piernika
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżka kakao
  • 1 białko
  • 2 żółtka
Dodatkowo:
  • słoiczek powideł śliwkowych (bardzo gęstych) lub marmolada
  • cukier puder
  • gorąca woda
Wykonanie:
Kakao wymieszać z mąką. Do śmietany dodać sodę, odstawić na kilka minut (mieszanka powinna zwiększyć swą objętość). W tym czasie w rondelku zagotować miód z przyprawami. Zdjąć z palnika, dodać masło i mieszać aż powstanie jednolity syrop. 

Białko ubić na sztywno. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier na przemian z żółtkami. Do ubitej masy wsypać mąkę i wymieszać. Dodać śmietanę z sodą. Na koniec wlać rozpuszczoną mieszankę miodu i masła. Wyrobić gładkie ciasto. Całość umieścić w misce, przykryć ściereczką i odstawić w chłodne miejsce na 24 godziny. 

Po tym czasie stolnicę oprószyć obficie mąką, wyłożyć na nią ciasto i rozwałkować na prostokąt o grubości ok. 3 mm (jeśli ciasto będzie zbyt lepkie, dodać więcej mąki, ale nie za dużo, tak aby połówki ciasta mogły się skleić podczas wykrawania). 

Ciasto podzielić pionową linią na pół. Na  jednej z połówek odciskać lekko foremkę do pierniczka. Na środku każdego kształtu wykładać po ok. 1 łyżeczce powideł śliwkowych. Drugą połowę ciasta podnieść i nakryć nią część z powidłami. Ciastka wykrawać według wybrzuszeń, które powstały od powideł. 

Pierniczki przenieść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Resztki ciasta zagnieść i powtarzać czynności do wykorzystania całego ciasta. Pierniczki piec w 180°C przez ok. 10 minut. 

Cukier puder wymieszać z kilkoma łyżkami gorącej wody. Lukrem pokryć zimne pierniczki.

Smacznego! :)




Torcik kawowo-chałwowy (z wiśniami)

To chyba najszybciej zrobiony tort, jaki udało mi się wykonać. Można też powiedzieć, że najszybciej zjedzony... :)
Tort zrobiony na urodziny Mamy. Pamiętacie ten z poprzedniego roku? Wtedy motywem przewodnim była chałwa i sezam, teraz też jest chałwa, ale już tylko jako dodatek w bitej śmietanie. Do ciasta biszkoptowego jest dodana przyprawa piernikowa, więc przy nadchodzących Świętach Bożego Narodzenia ciężko jest nie wypróbować tego przepisu. Do tego kawa i wiśnie, mmm... Pyszne połączenie! Kiedy tylko zobaczyłam ten przepis na Kwestii Smaku, wiedziałam dokładnie dla kogo i kiedy go zrobię :)
Przepraszam Was, że na zdjęciach jest już tak mały kawałek tortu, ale trudno było mi powstrzymać domowników przed jedzeniem.

Torcik kawowo-chałwowy (z wiśniami):
Biszkopt:
  •  7 jajek (średnich, M) temp. pokojowa
  • 1 szklanka (200 g) cukru
  • 1 szklanka (150 g) mąki pszennej
  • 1/3 szklanki gorzkiego kakao
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej lub piernikowej

Dno formy o średnicy około 24 - 26 cm wyłożyć kółkiem z papieru do pieczenia. Piekarnik nagrzać do 170 stopni C. Białka ubijać na małych obrotach miksera przez 2 minuty aż się spienią. Stopniowo zwiększając obroty miksera dodawać po łyżce cukier. Białka ubijać jeszcze na wysokich obrotach miksera przez kilka minut aż będą sztywne i błyszczące. Wciąż ubijając dodawać stopniowo żółtka.
Mąkę przesiać razem z kakao i przyprawą piernikową. Dodać do ubitej masy, najlepiej w 3 partiach, za każdym razem delikatnie mieszając szpatułką. Masę wyłożyć do tortownicy i piec przez 35 minut. Ostudzić. Przekroić na 3 blaty.

Nasączenie: 
  • 1/2 szkl. mocnej i bardzo słodkiej kawy
  • 1/4 - 1/3 szkl. spirytusu 95 %
Wymieszać. Przygotować dzień wcześniej.

Przełożenie (wiśnie i krem kawowy):
  • 250 g frużeliny wiśniowej lub powideł lub dżemu wiśniowego
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 60 ml bardzo mocnej kawy
  • 500 ml śmietany kremówki 30%, dobrze schłodzonej 
  • 100 g chałwy waniliowej, drobno pokruszonej
  • słoik (330g) wiśni w syropie
Przygotować nasączenie i wiśnie. Żelatynę zalać 2 łyżkami wody, odstawić na 10 minut. Zaparzyć kawę w metalowym garnuszku, dodać namoczoną żelatynę i wymieszać do rozpuszczenia, można podgrzać ale nie zagotowywać.
Ubić śmietankę na sztywną pianę, pod koniec dodać dokładnie pokruszoną chałwę, zmiksować. Garnuszek z rozpuszczoną w kawie żelatyną wstawić do garnka z zimną wodą i mieszając szybko ostudzić. Miksując bitą śmietanę na małych obrotach wlewać kawę z żelatyną. Odsączyć wiśnie z syropu i delikatnie wmieszać wiśnie do bitej śmietany.

Ułożyć pierwszy dolny blat na paterze, skropić 1/3 nasączenia, posmarować połową wiśni, połową kremu, przykryć drugim blatem, skropić go i znów rozsmarować resztę wiśni i kremu. Ułożyć ostatni blat, skropić nasączeniem. Wstawić do lodówki.

Polewa czekoladowa:
  • 200 ml śmietanki kremówki 30%
  • 150 g czekolady (ciemnej deserowej lub mlecznej)
Zagotować śmietankę kremówkę, odstawić z ognia i dodać połamaną na kosteczki czekoladę. Mieszać do całkowitego rozpuszczenia się czekolady. Ostudzić, posmarować nią tort, wstawić do lodówki. Po około 30 minutach udekorować boki tortu wiórkami czekoladowymi, wstawić do lodówki na około 2 godziny.

Smacznego! :)



Warsztaty fotograficzne z Kubą Kaźmierczykiem i marką Olympus


     Dzięki serwisowi blomedia.pl i platformie smaczneblogi.pl miałam możliwość uczestniczyć wczoraj w warsztatach fotograficznych prowadzonych przez Jakuba Kaźmierczyka we współpracy z marką Olympus. Kuba współpracuje także z serwisem Fotoblogia.pl, a oprócz tego wykonuje sesje zdjęciowe m.in. dla Starbucks oraz dla Pizza Hut. 

     Ale zacznę od początku... Na warsztaty przybyło łącznie ok. dwudziestu blogerów (i to nie tylko stricte kulinarnych). Całe warsztaty były podzielone na trzy części. W pierwszej, Kuba opowiadał, jak skompletować sprzęt do fotografii, porównywał droższy i tańszy, zarówno polecał, jak i odradzał niektóre akcesoria fotograficzne. Kuba mówił także na jakich ustawieniach aparatu najlepiej jest robić zdjęcia potrawom. W czasie "wykładu" każdy mógł pytać o rzeczy sprawiające trudności, a Kuba zawsze starał się wszystko dokładnie wytłumaczyć.                 Następnie przeszliśmy do części praktycznej. Kuba wcześniej już przygotował trzy stylizacje różnych potraw, którym mieliśmy robić zdjęcia. Podczas warsztatów mogliśmy korzystać z aparatów Olympus, było to dla mnie świetnym pomysłem. Nigdy wcześniej nie pracowałam na aparatach tej marki, więc ucieszyłam się, że będę mogła je wypróbować. Trochę ciężko było mi się "połapać" w ustawieniach, jednak myślę, że efekty, jakie uzyskałam pracując na nich, są naprawdę zadowalające (możecie je zobaczyć na ostatnim zdjęciu). Mogę śmiało stwierdzić, że aparaty te są świetną alternatywą dla lustrzanek, robią świetne zdjęcia, a przy tym mają niewielkie rozmiary (a najbardziej podobał mi się dotykowy ekran w niektórych modelach :)). Kuba zawsze służył pomocą, podpowiadał jak prawidłowo robić zdjęcia oraz jak operować światłem naturalnym i sztucznym. Mówił jak tanim kosztem stworzyć własne studio fotograficzne, jak samemu zrobić blendę i w jaki sposób możemy wykorzystać to, co mamy w domu do oświetlenia zdjęcia.                                                                                                                                                       W ostatniej części zajęliśmy się obróbką zdjęć. Kuba udzielił nam wiele cennych rad w jaki sposób bardzo szybko nasze zdjęcia mogą się stać jeszcze bardziej apetyczne :) A wszystko to w programie Photoshop Lightroom.                                                                                                             W trakcie warsztatów mieliśmy możliwość dopytywać o szczegóły aparatów pracownika Olympusa. A na koniec wszyscy dostali małe upominki.                                                                           Ale co najważniejsze dzięki tym warsztatom poznałam wielu blogerów, mogliśmy wymienić się własnymi doświadczeniami i obserwacjami. Atmosfera na warsztatach, mimo strasznej pogody na zewnątrz, była bardzo przyjemna i miła. Teraz pozostaje czekać tylko na następne takie spotkanie...                                                                                                                                         Chciałam bardzo podziękować za możliwość uczestnictwa w warsztatach wyżej wymienionym serwisom oraz za wspólnie miło spędzony czas wszystkim blogerom i prowadzącym. Mam nadzieję, że przy wykorzystaniu wiedzy, którą zdobyłam na warsztatach moje zdjęcia stopniowo będą co raz lepsze. 

     Tych, którzy dotrwali do końca posta chciałam bardzo zachęcić do brania udziału w takich warsztatach. Jeśli będziecie mieli możliwość, to naprawdę, nie zastanawiajcie się ani chwili :)


Szarlotka z pianką

O takiej szarlotce marzyłam już od dawna...
Jaka ona była pyszna, najpyszniejsza szarlotka jaką do tej pory jadłam! Przebija nawet te babcine i mamine :) Bardzo trudno jest się powstrzymać przed kolejnym kawałkiem i kolejnym i ...
Idealne kruche ciasto, idealnie dużo nadzienia i idealnie słodka pianka. To po prostu szarlotka IDEALNA! 
Bardzo polecam Wam ten przepis, gdy spróbujecie na pewno nie będziecie żałować :)

Szarlotka z pianką:

Ciasto:
  • 500g mąki
  • 250 g masła
  • 3 żółtka
  • 150g cukru
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka śmietany
Tortownicę o śr. 22cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Mąkę posiekać z masłem, dodać cukier, proszek do pieczenia, żółtka, na końcu śmietanę. Wyrobić i wstawić do lodówki na ok. 30 min. Po tym czasie wylepić 2/3 ciasta dno i boki tortownicy, podpiec w temp. 170 st. C przez ok 10-15 minut. Przestudzić.

Nadzienie:
  • 5 niewielkich jabłek
  • ok. 750 g prażonych jabłek
  • sparzone rodzynki
  • cynamon
  • przyprawa do piernika
  • ok. 1/2 szkl. kaszy manny
  • ew. cukier
Jabłka obrać i pokroić w kostkę. Wszystkie składniki wymieszać. Ilość kaszy manny zależy od gęstości jabłek, jeśli jabłka są bardzo rzadkie należy dodać więcej i odwrotnie. Odstawić na 10 min. Wyłożyć na podpieczony spód. Zapiec przez ok. 10 min.

Piana:
  • 3 białka
  • 90 g cukru pudru
  • 1 płaska łyżka proszku budyniowego
Białka ubić z cukrem, dodać proszek budyniowy.
Wyłożyć na podpieczone jabłka. Na to zetrzeć pozostałą część ciasta. Piec przez ok. 40 min. w 170 st. C.

Smacznego! :)





Kokosowy sernik z lemon curd

Ten sernik piekłam na swoje 18. urodziny, więc już trochę dawno, ale brakowało mi czasu, aby przysiąść i zgrać zdjęcia na komputer... 
Co mogę napisać o tym serniku? Hmmm... Był bardzo dobry! Inny niż wszystkie serniki, które do tej pory jadłam. Różni się zarówno wyglądem, jak i smakiem. Gościom bardzo smakował, pytali: "a co  TOTOTO na górze? a jak zrobiłaś? a co ... ?".
Zniknął bardzo szybko, ale szczerze przyznam, że wcale mnie to nie zdziwiło :)

Kokosowy sernik z lemon curd:
(przepis cytuję za Przecinkową)

Spód: (ja spód zrobiłam z kruchego ciasta)
  • 150 g ciastek digestive
  • 70 g masła (roztopionego)
Masa serowa:
  • 500 g twarogu (3 x mielonego)
  • 180 g cukru
  • 4 jajka
  • 4 łyżki budyniu śmietankowego (bez cukru)
  • 1 wafelek kokosowy (ja użyłam kokosowej Princessy)
Polewa:
  • 125 g serka Philadelphia
  • 3-4 łyżki lemon curd **
  • 2 kokosowe wafelki (a dokładnie kokosowa Princessa)
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.

Na początek zabieramy się za spód: Ciasteczka kruszymy, dodajemy do nich roztopione masło i mieszamy. Tortownicę smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia. Na tak przygotowaną blachę wykładamy ciasteczkowy spód i wstawiamy do lodówki na przynajmniej 30 minut. 


Następnie w dużej misce dodajemy do sera wszystkie składniki po kolei (za wyjątkiem jajek oraz wafelka) i miksujemy do połączenia składników. Następnie dodajemy jajka, jedno po drugim i miksujemy ponownie. Nie za długo, tylko do połączenia składników. Wafelek kroimy na małe kawałeczki i mieszamy delikatnie z serową masą.
Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C. Na przygotowany ciasteczkowy spód wylewamy  masę serową. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 160 st. C. Pieczemy około 50 - 60 minut. Po upieczeniu sernik studzimy w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami. 
Ostudzony  lemon curd mieszamy na gładką masę z serkiem Philadelphia. Tak przygotowaną polewą smarujemy wierzch sernika, dekorujemy pokruszonymi wafelkami  i wstawiamy na kilka godzin do lodówki.
Smacznego! :)


** Lemon curd
Składniki:
  • 200 g cukru 
  • skórka otarta i sok wyciśnięty z 2 cytryn
  • 1 żółtko
  • 2 jajka
  • 1 łyżka mąki z tapioki (może być ziemniaczana)
  •  1 łyżka oleju kokosowego 


Przygotowujemy lemon curd:
Wszystkie składniki, z wyjątkiem oleju, umieścić w rondelku i zagotować, cały czas mieszając. Pogotować (nadal mieszając) przez 2 minuty. Jeśli będą grudki przetrzeć przez sitko lub zmiksować blenderem. Dodać olej kokosowy i znów pogotować przez 2 minuty. Przełożyć do słoiczka i przechowywać po ostudzeniu w lodówce przez max. 2 tygodnie.


Ciastka "samo zdrowie"

Aż strach pomyśleć, że nie było mnie tutaj przez miesiąc... Ten czas minął mi bardzo szybko, stanowczo za szybko! Jednak to nie znaczy, że przez ten miesiąc nic nie piekłam/gotowałam, o nie! :)
Przyczyną tak długiej nieobecności jest MATURA, a raczej powolne przygotowywanie się do niej. Dlatego już dzisiaj mogę powiedzieć, że teraz moje wpisy na blogu będą bardzo nieregularne, ale mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe :)

Przechodząc do ciasteczek, to już długo nosiłam się z zamiarem ich zrobienia. Jako fanka marchewki w wypiekach, nie mogłam ich nie zrobić :) Właśnie wczoraj nadszedł ten dzień. Ciastka wyszły bardzo dobre, chrupiące, idealnie słodkie. Nie tylko pyszne, ale i zdrowe!


Jesienne ciastka z marchewką:
źródło: http://ohsheglows.com/ z małymi zmianami
  • 1/2 szklanki podprażonych i posiekanych orzechów pecan (ja użyłam laskowych)   
  • 3/4 szklanki siemienia lnianego
  • 1 szklanka mąki
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 1/3 szklanki rodzynek
  • 1 szklanka startej marchewki
  • 3 łyżki oleju
  • 1/2 szklanki miodu
  • 1/4 szklanki musu jabłkowego  (użyłam domowych, prażonych jabłek)
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Rozgrzej piekarnik do 180 st. C.
Upraż orzechy na patelni przez ok. 10-11 minut. Posiekaj, ostódź.
W misce wymieszaj siemię, mąkę, płatki owsiane, proszek do pieczenia, sól, cynamon, rodzynki, marchew i ostudzone orzechy. 
W oddzielnym naczyniu wymieszaj olej, miód, mus jabłkowy i ekstrakt z wanilii. Połącz z suchymi składnikami i dokładnie wymieszaj. Masa powinna być gęsta i kleista.
Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia wykładaj łyżką ciasto i spłaszczaj.
Piecz 15 min. w 180 st. C. Przed podaniem ostudź.
Smacznego! :) 




Takiego ciasta ze śliwkami jeszcze nie jedliście...

Czas leci bardzo (za) szybko... Dopiero dziś, patrząc do kalendarza, uświadomiłam sobie, że połowa września już za nami, a na drzewach liście zaczynają zmieniać barwy... Na szczęście, udało mi się już przerobić śliwki i nasmażyć pyszne konfitury :) Ale przecież śliwki są też pyszne w cieście!

Kiedy znudzą się Wam już wszelkie ucierane ciasta ze śliwkami, koniecznie zróbcie to - Madeira cake! Jest delikatne, puszyste, z cytrusową nutą, płatkami owsianymi i migdałami (które przyjemnie chrupią podczas jedzenia). A do tego polewa z białej czekolady, mmm...
 Niby takie zwykłe, a zarazem niezwykłe... Polecam!

Ciasto Madeira ze śliwkami:

Ciasto:
  • 520 g sliwek
  • 200 g miekkiego, niesolonego masla
  • skorka i sok z 1 pomaranczy
  • 120 g cukru muscovado
  • 50 g drobnego cukru do wypiekow
  • 4 jaja
  • 50 g zmielonych migdalow
  • 250 g maki samorosnacej
  • 60 g płatków owsianych
Polewa:
  • 50 g białej czekolady
  • 25 g śmietany kremówki
Rozgrzać piekarnik do 170 stopni i natłuścić oraz wyłożyć papierem do pieczenia dużą keksówkę. Masło utrzeć z cukrem i skórka z pomarańczy na jasna, puszysta masę. Dodawać jajka, po jednym, nie przerywając miksowania. Dodać migdały, sok z pomarańczy, płatki owsiane i mąkę, a następnie ubijać, aż składniki się połączą, a masa będzie jednolita.
Śliwki wypestkować i pokroić w grube plastry. Dodać 2/3 śliwek do masy i dobrze wymieszać, resztę ułożyć na wierzchu. Piec przez około 1 godziny, do suchego patyczka. Po wyjęciu z piekarnika studzić w blasze przez 20 minut.
W międzyczasie przygotować polewę: rozpuścić w rondelku czekoladę ze śmietaną i tak powstałą mieszanką udekorować ciasto.



Smacznego :)



Świętujemy! Torcik a'la banoffee na roladzie

31 sierpnia - Międzynarodowy Dzień Blogera
... więc co robi blogerka kulinarna? Oczywiście, piecze tort(cik) i to nie byłe jaki, bo na roladzie :)
Inspirowałam się przepisem Doroty, na moim blogu można już znaleźć podstawową wersję, więc teraz postanowiłam coś zmienić. Dlatego roladę posmarowałam masą kajmakową, a nie dżemem...
Jest toffee, są banany - więc torcik nazwałam a'la banoffee. Mmm... pycha! :)

Torcik a'la banoffee na roldzie:

Składniki na roladę:
  • 6 jajek
  • 6 łyżek mąki pszennej
  • 6 łyżek drobnego cukru do wypieków
  • ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  •  3/4 puszki masy kajmakowej do posmarowania
Zrobić biszkopt. Najpierw ubić białka na sztywną pianę, dodawać partiami cukier (nadal ubijając), następnie żółtka (jedno po drugim). Na końcu dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszać.
Przygotowane ciasto wylać na blachę "roladówkę" (44x30) wyłożoną papierem do pieczenia.  Piec około 13 - 15 minut, do zezłocenia, w temperaturze 190ºC (sprawdzić patyczkiem).
W trakcie pieczenia ciasta przygotować ręcznik kuchenny, lekko zwilżony wodą. Rozłożyć go na płaskiej powierzchni, posypać drobnym cukrem. Upieczone ciasto położyć na nim tak, aby strona z papierem do pieczenia była u góry. Zdjąć papier, pracując szybko, gorące ciasto zwinąć z ręcznikiem w roladę. Zwijać należy wzdłuż krótkiego boku, czyli rolada będzie krótka i w miarę gruba. Odłożyć do całkowitego wystudzenia.
Po wystudzeniu roladę rozwinąć, usunąć ręcznik, posmarować warstwą masy kajmakowej, ściśle zwinąć. Pokroić na około 17 - 18 równych kawałków (około 1,3 cm).

Składniki na krem:
  • 1 litr mleka
  • 80 g proszku budyniu waniliowego bez cukru
  • 7 łyżek mąki pszennej
  • 9 łyżek cukru
  • 200 g masła, o temperaturze pokojowej (dodałam trochę mniej)
  • 5 - 6 niedużych bananów
Połowę mleka zagotować w garnku.
Pozostałą część zmiksować z budyniami, cukrem i mąką. Zmiksowaną masę wlać do gorącego mleka i gotować na małym ogniu do zgęstnienia, ciągle mieszając. Po zgęstnieniu odstawić do ostudzenia (musi być naprawdę zimny).
Masło utrzeć mikserem na puszystą masę. Partiami dodawać do niego chłodny budyń, cały czas miksując. 

Składniki na warstwę śmietanową:
  • 175 ml mleka
  • 1 opakowanie Śnieżki
  • łyżeczka żelatyny rozpuszczonej w 1/5 szklanki gorącej wody
Schłodzone mleko wlać do wysokiego naczynia, dodać Śnieżkę. Miksować do uzyskania odpowiedniej konsystencji, po czym dodać rozpuszczoną żelatynę.
Truskawki pokroić na 6 części i ozdobić.

Wykonanie:
Przygotować okrągłą tortownicę o średnicy 24 cm. Najlepiej przygotować samą obręcz i położyć ją od razu na paterze - nie będzie problemów z wyciągnięciem z niej ciasta. Wyłożyć folią spożywczą.
Dno wyłożyć kawałkami rolady, tak, aby całe było zakryte, następnie dokładnie wyłożyć boki tortownicy. Połowę kremu budyniowego wyłożyć na dno z kawałków rolady. Obrać banany i ułożyć je w kółeczko na budyniu, przycinając w razie konieczności. Szybko wyłożyć na nie pozostały budyń (by banany nie zdążyły zrobić się ciemne).
Na górę położyć ubitą śmietanę, wyrównać.
Ciasto schłodzić w lodówce najlepiej przez noc. Ciasto jest najlepsze kolejnego dnia. 

Smacznego :)



Najlepszy CZEKOsernik z wiśniami

Wprawdzie czekoladowy sernik robiłam po raz pierwszy ( i bardzo żałuję, że dopiero teraz się pokusiłam), ale mogę szczerze przyznać, że to najlepszy sernik, jaki przyszło mi jeść do tej pory :) Zarówno z tych "białych", jak i czekoladowych. Mogłabym mu przypisać wszystkie cechy sernika wg mnie idealnego: jest średnio ciężki, wilgotny, słodko-gorzki, przy pieczeniu nie pęka, równo się kroi... 
To pozycja obowiązkowa dla każdego sernikomaniaka :)
Korzystałam z przepisu Pauliny z bloga Czekoladą utkane, której pragnę ogromnie podziękować za stworzenie przepisu na ten sernik.

CZEKOsernik z wiśniami:


Składniki na spód (na tortownicę o średnicy 24 cm):
  •  150 g herbatników
  • 1 1/2 łyżki kakao
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 110 g miękkiego masła

Składniki na masę serową:
  • 1 kg twarogu sernikowego (lub 500 g twarogu i 500 g serka mascarpone*)
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej bądź pszennej
  • 1 1/3szklanki cukru
  •  4 duże jajka
  • 1/3 szklanki śmietany 30 proc.
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 200 g czekolady deserowej

* jeśli użyjecie oprócz twarogu serek mascarpone, sernik wyjdzie bardziej mazisty, kremowy

Składniki na polewę:
  • 75 g gorzkiej czekolady
  • 75 g białej czekolady
  • ok. 2/3 szklanki śmietany 30 proc.

Oraz:
  • 2 szklanki wiśni (odsączonych z syropu, bez pestek)



Sernik będzie pieczony w kąpieli wodnej. Potrzebna będzie nam więc szczelna forma o średnicy 24 cm z odpinaną obręczą, kilka kawałków folii aluminiowej do zabezpieczenia formy od zewnątrz oraz duża, szczelna blacha, do której wlejemy wodę, a następnie włożymy naszą formę z sernikiem. Pamietajmy, by wszystkie składniki, potrzebne do wykonania sernika, były w temperaturze pokojowej.

Wstawiamy wodę w czajniku - w niej będzie piekł się nasz sernik. Tortownicę od zewnątrz zabezpieczamy folią aluminiową. Wewnątrz smarujemy z kolei masłem.

Pokruszone herbatniki wkładamy do melaksera - miksujemy. Dodajemy pozostałe składniki na spód i dalej miksujemy. Wykładamy masą spód formy i wstawiamy do lodówki na czas przygotowania masy serowej.

Czekoladę, którą użyjemy do masy serowej, roztapiamy nad kąpielą wodną i odstawiamy do ostygnięcia. Do miski wkładamy ser twarogowy, dodajemy mąkę i ucieramy mikserem delikatnie na małych obrotach, do uzyskania gładkiej konsystencji. Stopniowo dodajemy cukier, miksując dalej, starając się jednak nie napowietrzać masy. Wbijamy kolejno jajka, miksując delikatnie po każdym dodaniu. Dodajemy śmietanę i ekstrakt z wanilii. Na sam koniec stopniowo dodajemy roztopioną czekoladę i delikatnie miksujemy. 1/3 masy wykładamy na wcześniej przygotowany spód, a następnie układamy połowę wiśni. Wylewamy kolejne 1/3 masy i układamy pozostałe wiśnie. Wylewamy ostatnią część masy i wygładzamy powierzchnię.

Tortownicę z sernikiem, zabezpieczoną szczelnie kilkoma kawałkami folii aluminiowej, wkładamy do większej blaszki i wstawiamy do piekarnika. Zalewamy wcześniej przygotowaną, wrzącą wodą (do połowy wysokości tortownicy) i zamykamy piekarnik, nagrzany do temperatury 175 stopni. Najpierw pieczemy przez 15 minut, a następnie zmniejszamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy jeszcze przez 90 minut. Po upłynięciu wskazanego czasu, cierpliwie studzimy sernik - najpierw przez 15 minut w zamkniętym jeszcze, wyłączonym piekarniku, a następnie przez kolejne 15 minut przy uchylonych drzwiczkach. Po tym czasie wyciągamy sernik i całkowicie studzimy. Zdejmujemy obręcz z tortownicy i wstawiamy nasze ciasto do lodówki na kilka godzin, a najlepiej całą noc. Sernik wówczas osiągnie optymalną konsystencję.

Przygotowujemy polewę. Połamaną na kawałki czekoladę wkładamy do metalowej miseczki, dodajemy połowę śmietany i całość roztapiamy nad kąpielą wodną. Tak samo postępujemy z białą czekoladą. Czekamy aż nieco przestygnie, a następnie polewamy nasz sernik. 
Można również zrezygnować z polewy, jeśli nie zależy Wam na jeszcze mocniejszym czekoladowym smaku (sernik wychodzi idealnie gładki i ładnie się prezentuje) albo posypać ciasto kakao. 

Smacznego! :)



Tarta z owocami i crème pâtissière

Jeżyny uzbierane u babci. Na początku było ich całkiem sporo, ale w nieznanych nikomu okolicznościach się rozpłynęły... :) Co by tu z nich zrobić? Od razu pomyślałam o tarcie i to najlepiej takiej, do której mogłabym użyć produktów, które mam w domu. Przypomniałam sobie o przepisie, który niedawno widziałam na blogu Madame Edith i nie czekałam już dłużej.
Tak, jak wspominałam Wam na FACEBOOK'u, tarta wyszła przepyszna. Jej smak oczarował mnie już od pierwszego kęsa. Pyszne chrupiące, czekoladowe ciasto (chyba już zawsze będę je wykorzystywać do tart, bo jest naprawdę genialne!), konfitura, rozpływający się w ustach krem i owoce - to zdecydowanie kompozycja idealna :) Niby taka prosta, ale... 
Koniecznie spróbujcie tej tarty, a na pewno nie pożałujecie :)

Tarta z owocami i crème pâtissière:
(forma o średznicy 22cm)

Spód:
  • 200g mąki pszennej
  • 150g (zimnego) masła
  • 80g białego cukru
  • 30g kakao
  • 2 łyżki wódki
  • szczypta soli
W misce wymieszać wszystkie suche składniki (należy unikać kontaktu ciasta z dłońmi, ponieważ podwyższa to jego temperaturę). Dodajemy pokrojone w drobną kostkę zimne masło oraz wódkę.
Po wymieszaniu ciasto nie utworzy jednolitej masy, a będzie w kawałkach. Przekładamy je na folię i ściśle zawijamy tworząc kulę. Wkładamy do lodówki na 30 minut.
Po tym czasie ciasto rozwałkowujemy i wykładamy na wysmarowaną masłem formę. Nakłuwamy widelcem i wkładamy jeszcze na 15 minut do lodówki.
Wykładamy papierem spożywczym i dociążamy jeszcze np. ceramicznymi kulkami, fasolą... Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C (z termoobiegiem) lub 220st. C (bez termoobiegu). Pieczemy przez 15 minut z obciążeniem, a po jego zdjęciu jeszcze 10 minut.

Crème pâtissière:
  • 4 żółtka 
  • 100g cukru pudru
  • 25g mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 350 ml mleka
W misce ubijamy żółtka, dodając stopniowo cukier puder, do uzyskania puszystej masy. Następnie dodajemy ekstrakt waniliowy i mąkę ziemniaczaną. Mieszamy. Zagotowujemy mleko i ciągle mieszając, dodajemy je do jajecznej masy. Kiedy mleko dobrze połączy się z pozostałymi składnikami, masę przelewamy do rondelka i podgrzewamy na średnim ogniu ciągle mieszając. Po kilku chwilach poczujemy, że masa staję się bardziej gęsta. Doprowadzamy do lekkiego wrzenia. Przestajemy gotować i mieszać, kiedy uzyskamy konsystencję o gęstości budyniu zaraz po ugotowaniu. Kiedy nie używamy kremu od razu po ugotowaniu, należy przykryć go folią, aby nie powstał kożuch.

Dodatkowo:
  • owoce
  • kilka łyżek konfitur
Przestudzony spód smarujemy konfiturą, następnie wykładamy krem i go równomiernie rozprowadzamy. Na wierzch wykładamy owoce. Odstawiamy na kilka godzin do lodówki.
Po więcej szczegółów przygotowania zapraszam tutaj.
Smacznego! :)





Crepes suzette

Crepes suzette to najbardziej znane naleśniki Francji. Składają się z naleśnika i gorącego sosu ze skarmelizowanego cukru, soku i startej skórki z pomarańczy. W oryginale jest także dodawany likier pomarańczowy, który jest później podpalany - jednak ja zrezygnowałam z tego dodatku i myślę, że danie wcale na tym nie ucierpiało w smaku. W restauracjach Crepes suzette często przyrządza się na oczach gości - płomienie czynią go bardzo atrakcyjnym wizualnie.
Deser ten jest nie tylko efektowny, ale i pyszny. Jego przygotowanie nie wymaga jakichś specjalnych zdolności. Wystarczy tylko trochę chęci, a w domu będziecie mogli się rozkoszować daniem rodem prosto z Francji :)
Do przygotowania tych naleśników zainspirowała mnie Maria'n , której bardzo dziękuję! :)

Crepes suzette:
(1 porcja - 4 naleśniki)

Naleśniki:
  • 90 ml mleka
  • 90 ml wody
  • 45 g mąki pszennej
  • 10 g stopionego masła
  • 1 jajko
  • szczypta soli
Mąkę, masło, jajko i sól połączyć w misce. Następnie zacząć miksować i stopniowo dolewać mleka (cały czas miksując). Gdy wszystkie składniki się połączą odstawić ciasto na pół godziny. Przed smażeniem ponownie zamieszać ciasto. Naleśniki smażyć z obu stron na teflonowej patelni na dużym ogniu. Po usmażeniu naleśniki złożyć w trójkąty.

Sos pomarańczowy:
  • 125 ml soku z pomarańczy (świeżo wyciśnięty z półtorej małej pomarańczy)
  • skórka otarta z połowy pomarańczy
  • 1 łyżka cukru trzcinowego
  • 1 łyżka masła
  • szczypta soli
  • ew. alkohol
Cukier trzcinowy wsypać na patelnie i równomiernie go rozprowadzić. Podgrzewać na średnim ogniu, dopóki się nie skarmelizuje. Gdy cukier całkowicie się rozpuści, wlać na patelnię sok pomarańczowy, dodać masło, szczyptę soli i skórkę otartą z połowy pomarańczy. Mieszać wszystkie składniki i gotować przez chwilę, by odparować nadmiar płynu. Gdy na patelni zacznie się tworzyć gęsty syrop, poukładać obok siebie naleśniki złożone w trójkąty. Gotować je przez chwilę w sosie, a następnie przewrócić na drugą stronę.
Naleśniki podałam z jogurtem greckim.

Smacznego! :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...